Dzisiaj od rana zagościło u nas tarasowe szaleństwo...sadzenie, malowanie, wiercenie...uwielbiam takie działania...najbardziej cieszy zawsze efekt końcowy, kiedy to z kawą w ręku można rozkoszować się otoczeniem...w pracach dzielnie pomagał nam mały ogrodnik
ławka, drzwi i obrazki znalazły swoje miejsce w naszej małej przestrzeni
drugie "życie" zyskała szafeczka z piwnicy ;)
dla dopełnienia całości pojawiły się wszelakie dzindzibołki
na koniec jak wisienka na torcie pojawiły się rośliny...
już nie mogę się doczekać na stolik wyszperany w necie...będzie pasował do ławeczki...oczywiście po delikatnym lifting-u :)
jaki słodki pomagier:)
OdpowiedzUsuńbardzo miło musi być na Twoim tarasie,nastrój 'staroci' bardzo by mnie wyciszał:)
pozdrawiam!miłego niedzielnego odpoczynku:)
Jaki słodziak, porwałabym zaraz do całowania:) Twoje tarasowe ototczenie jest fantastyczne, tyle cudnego obdrapania i zabielenia, zauroczyło mnie też naczynie w koszu z roslinką:)
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa, a naczynie w koszyku to stara waza na zupę :)
OdpowiedzUsuńJestem pełna podziwu dla Twojego ogródka, jest cudowny:) A Twoje kolorowe transfery są śliczne. Za to przypomniałaś mi o naczyniu do sosu i mojej szafce w piwnicy. Ha ha ha, że tez mogłam o nich zapomnieć:) Dzięki i pozdrawiam gorąco!
OdpowiedzUsuńJak to czasem zapominamy o naszych skarbach...;)Dziękuję za odwiedzinki i gorąco pozdrawiam.
Usuń