piątek, 28 czerwca 2013

karuzela...karuzela...

Tęsknię za słońcem...uroczymi chwilami na tarasie z kawką...a tu ciągle deszcz...część dnia przeznaczyłam na "romans" z maszyną do szycia...porządkując w szafce Mikołaja natknęłam się na karuzelę, która jeszcze kilka miesięcy temu usypała mojego brzdąca...postanowiłam ją odmienić...wymyśliłam sobie gałgankowe misie w pastelowych kolorach :)





jeszcze muszę obszyć ten żółty detal :)

5 komentarzy:

  1. Super! I proszę jaka super karuzela:)A ja miałam taką nieciekawą dla mojej Jagi, ale to już było jakieś 12 lat temu:)Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety pomysł na nową karuzelę "przyszedł"zbyt późno jakieś kilka miesięcy...:)

      Usuń
  2. Myślę, że Twój brzdąc jeszcze będzie się nią cieszył

    OdpowiedzUsuń
  3. też tak sądzę!!ucieszy się na pewno!!!i jak już środeczek przerobisz na 'swój' styl to będzie mega!!!brawo za pomysłowość:)

    OdpowiedzUsuń