Kolejny dzień za nami...jak ten czas pędzi...dzisiaj w pracy zabrałam się za przygotowywanie rzeczy na kiermasz, który czeka nas w czerwcu. Mam tę przyjemność, że pracując "bawię się" w mojej pracowni plastycznej. Na pierwszy ogień poszły szyte koniki, troszkę czasu mi zajęły, ale jak się widzi efekt końcowy to serce się raduje ;) w domu też czeka mnie masa pracy...szafa się już niecierpliwi w oczekiwaniu na nową szatę...Mikołajowy konik na biegunach smętnie zerka w moją stronę...hmm gdyby tak można wydłużyć dobę :)
moja mini stadnina
Piękna ta Twoja stadnina:)Świetny pomysł i wykonanie:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
jakie słodkie stado:)
OdpowiedzUsuńDziękuję dziewczyny za miłe słowa, Pozdrawiam Serdeczne :)
OdpowiedzUsuńAle słodka stadnina, fajne mają grzywy z wstążeczek, pierwszy raz widze taki pomysł:)
OdpowiedzUsuńPomysł powstawał w trakcie szycia...w pierwszej chwili nie przypominały koni tylko jakieś prehistoryczne stworki ;)
OdpowiedzUsuńŁał jakie PIĘKNE! Dlaczego ja nie umiem szyć? Cudowne te koniki i pomysł na grzywę też powalający. Gratuluję pomysłu i pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję, za miłe słowa ;)
Usuń