Witajcie Kochane kobietki...czuję ogromne wsparcie z Waszej strony...pracy mam ogrom...szycie, wypychanie, szlifowanie, malowanie...ale nie byłabym sobą gdybym nie pomyślała o małym Puchatkowym "co nieco" na długie zimowe wieczory...:) muszę przyznać, że efekt wizualny bardzo pozytywnie mnie zaskoczył ;)
nalewkowe szaleństwo...
W działaniach produkcyjnych do galeryjki dzielnie wspiera mnie mój mały mężczyzna...zgodził się nawet przetestować strój baletnicy dla króliczka :)
Schrupałabym tego pana baletnicę:) I imponujące buteleczki, mmmmmm:)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię takie domowe nalewki :)
OdpowiedzUsuńWow, ile nalewczek :))
OdpowiedzUsuńpokażna ilość tych naleweczek:-) robią wrażenie i przywołują wspomnienia :-) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPrawdziwe nalewkowe szaleństwo!!!:) ślicznie kolorystycznie wyglądają te buteleczki:-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę miłego dnia:)
pochwal się jakie te naleweczki, bo jestem ciekawa, ja obecnie mam już 5 tegorocznych, ale jeszcze nie zdawałam relacji :-))
OdpowiedzUsuńimponujące zapasy:)ale Pan Baletnica rozbraja podwójnie!!!
OdpowiedzUsuńDobra nalewka nie jest zła, ja już jestem po zrobieniu Aroniówki a teraz w kolejce czeka likier kawowy
OdpowiedzUsuń